W gnieździe w Strzebiniu (gmina Koszęcin) bociany odchowały piątkę małych. Taka sytuacja zdarza się rzadko. Dla porównania w gnieździe w Świerklańcu uchował się w tym roku tylko jeden młody bocian.
– Nawet w okolicach bardziej zasobnych w pokarm, jak doliny większych rzek, ze sporym areałem łąk i pastwisk nie zdarza się to często. Bywają 1-2 gniazda z piątką młodych na 60-70 sprawdzonych – mówi Beata Leś, mieszkanka Strzebinia.
Ewenementem na skalę ogólnopolską jest szóstka młodych. Taka sytuacja zdarza się raz co kilka, kilkanaście lat na cały kraj.
Gniazdo w Strzebiniu przy ul.1 Maja istniej ponad 50 lat. – Przyznam, że jestem bardzo zaskoczona taką liczbą młodych. Pierwszy raz widziałam tam piątkę. Nie wiem, jak dorosłym udało się je wykarmić. Co prawda w pobliżu jest kilka pastwisk i małych łąk, ale to zaledwie kilka procent powierzchni, które kiedyś zajmowały tutaj użytki zielone – opowiada Beata Leś. Dodaje, że po dorosłych boćkach widać, że są wykończone.
W niedzielę zlustrowała ponad 20 gniazd w powiecie lublinieckim i nigdzie nie ma nawet jednej czwórki młodych. W kilku gniazdach np. w Prądach i Cieszowej lęgi zostały utracone. Dlaczego więc bocianom ze Strzebinia udało się odchować aż piątkę potomstwa?
– Miała na to wpływ w miarę sprzyjająca pogoda. Czasem wystarczy dzień lub dwa deszczu i chłodu, a młode giną. Na przykład w monitorowanym gnieździe w Świerklańcu przeżył tylko jeden młody w tym roku – mówi Beata Leś.
Na utrzymanie potomstwa ma wpływ dostępność pokarmu i doświadczenie dorosłych bocianów. Poza tym niezaśmiecona okolica, bo bociany mylą syntetyczne sznurki z produkcji rolniczej i folie z kłączami perzu i sianem, znosząc je na wyściółkę w gnieździe. Wtedy często pisklęta zaplątują się w nie i giną w męczarniach.
– Kilka lat temu ornitolog oswobodził ze sznurków trzy młode w gnieździe w Rybnej – wspomina Beata Leś.
Czytaj też:
Lubliniec. Cofał i wjechał w pieszego. Mężczyzna nie żyje
Sensacja przyrodnicza. W Tworogu znaleziono gniewosza plamistego, niezwykle...
[ZT]7255[/ZT]