W styczniu przyszłego roku miną dwa lata od zawiązania się stowarzyszenia o nazwie Lubliniecka Grupa Historyczno-Eksploracyjna „Prospector”. Mieszkańcy miasta mogą czasem spotkać członków grupy z wykrywaczami metali, podczas poszukiwania artefaktów z przeszłości - małych świadków lublinieckiej historii.
Prezesem stowarzyszenia jest Bogdan Karpe, policjant na emeryturze:
- Pomysł założenia stowarzyszenia narodził się wśród nas dawno i jest wynikiem obserwacji działalności podobnych stowarzyszeń istniejących w Polsce. W tej chwili jest nas dziesięciu plus czworo dzieci. Każdy z nas interesuje się historią, w szczególności historią naszego regionu. W naszych szeregach przeważają osoby, które zawodowo związane są ze służbami mundurowymi – mówi prezes.
Zawiązanie stowarzyszenia o tym charakterze nie było jednak proste. Kilka miesięcy trwało, zanim grupa uporała się z biurokracją i otrzymała wszelkie zgody na legalne wydobywanie przedmiotów od lat ukrytych w lublinieckiej ziemi.
Gdy już załatwili wszelkie formalności, szybko udało im się odnaleźć pierwsze eksponaty. były to kule armatnie, monety, guziki z mundurów, pociski, np. pociski z armaty przeciwpancernej Bofors, pistolet - parabellum luger 9 mm, produkowany w Szwajcarii w latach 1906-1946 oraz w Niemczech w latach 1900-1942, a nawet francuski rower przedwojenny alcyon.
Sporo emocji wzbudziło odnalezienie w parku miejskim 9 pojemników z substancją chemiczną. Gdy prospectorzy je odkopali, zaczął wydobywać się z nich odór, który podrażniał oczy. Ustalono, że były to butelki z chropikryną, której żołnierze Wehrmachtu używali do sprawdzania szczelności masek przeciwgazowych. Musiano wezwać służby, by zneutralizowały substancję.
Obecnie przeczesują – dzięki uprzejmości Nadleśnictwa Lubliniec - lublinieckie lasy. Ostatnio wydobyli z ziemi polskiego orzełka, prawdopodobnie z 1939 r. Choć znalezisko nie jest spektakularne, daje nadzieję, że w wybranej lokalizacji uda się natrafić na coś więcej.
Wszystkie cenne znalezione przedmioty, przedstawiciele stowarzyszenia przekazują Wojewódzkiemu Urzędowi Ochrony Zabytków w Katowicach (delegatura w Częstochowie). Po analizie, przedmioty trafiają z powrotem do Lublińca, ponieważ – zgodnie z przepisami – są one własnością gminy.
Wydobywając lokalne skarby grupa posługuje się elektronicznymi wykrywaczami metali oraz wykrywaczami ręcznymi tzw. pinpointerami. Znaleziska dokonane za pomocą tego sprzętu, można oglądać na profilu społecznościowym stowarzyszenia na Facebooku.
Oprócz poszukiwań historycznych pamiątek, grupa uczestniczy w różnych uroczystościach upamiętniających działania wojenne słynnego 74. Górnośląskiego Pułku Piechoty.
- Sami także organizujemy upamiętnienie wrześniowych obrońców miasta, zapalając znicze przy schronach czy na cmentarzu wojskowym. Organizowaliśmy także zbiórkę dla powodzian we współpracy z parafią wojskową JW Komandosów w Lublińcu. Poszukiwań dokonujemy w czynie społecznym. Mamy nadzieję, że nasze działania rozpropagują piękną, ale i trudną historię Lublińca i powiatu – dodaje Karpe.
[ZT]8655[/ZT]
Czytaj także:
Zapraszają 11 listopada na wspólne morsowanie
W piątek festyn na rzecz chorego na glejaka Kuby
Śmiertelny wypadek na DK 11 [ZDJĘCIA]
Święto Niepodległości. Będzie bieg dla Polski i...