Miał w organizmie 2 promile alkoholu i chciał prowadzić samochód. A tu, panie, nici, bo na drodze stanęła dzielna kobieta.
Dziejopis zacząłby tak: Działo się w Koszęcinie, w niedzielę, 23 lipca. O godz. 14.45 do dyżurnego lublinieckiej komendy policji zadzwonił mężczyzna.
Schodzimy szybko na ziemię. Głos w telefonicznej słuchawce poinformował policjanta, że właśnie przed chwilą, z parkingu przy basenie koszęcińskiego MOSiR-u próbował odjechać kierowca volkswagena passata kombi. Problem polegał na tym, że dwaj mężczyźni, kierowca i pasażer samochodu, wyglądali i zachowywali się, jakby byli pijani.
Na miejsce wysłano radiowóz z załogą. Okazało się, że panów już w samochodzie nie ma. Owszem, jeszcze niedawno byli, ruszyli nawet z miejsca, ale w tym momencie drogę zastąpiła im kobieta, która okazała się na tyle dzielna i skuteczna w tym, co czyni, że uniemożliwiła im dalszą jazdę, po czym w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku udała się do domu, a mężczyzna, który wszystko to widział, zadzwonił na policję.
Kierowca volkswagena w obawie o własną skórę postanowił zostawić auto na parkingu i w dalszą drogę pójść pieszo. Liczył, że w ten sposób uda się zmylić ewentualną pogoń.
Nie udało się. Policjanci, znając rysopis i wiedząc, w którą stronę poszedł kierowca, zaczęli rozglądać się po okolicy. Wkrótce też zobaczyli młodego mężczyznę, który odpowiadał opisowi świadka.
Zatrzymali 24-latka, którego za moment przebadano alkomatem. Wynik nie był dla kierowcy pomyślny. Zionął ponad dwoma promilami alkoholu.
Teraz decyzja jest w rękach sądu. Za jazdę po pijanemu grożą dwa lata więzienia.
Czytaj też:
Trzy razy więcej wypadków z rowerzystami. Uwaga na jednoślady
Reanimacja nie przyniosła rezultatu. Mężczyzna zginął w wypadku
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz