Wilki dzisiaj są pod ochroną, przez dziesięciolecia w lasach lublinieckich nie było ich w ogóle, powróciły w te strony kilkanaście lat temu i ich populacja powoli wzrasta.
Jednak były czasy, gdy było ich znacznie więcej i siały postrach wśród mieszkańców wsi i podróżnych.
"Czasami watahy, szczególnie wygłodniałych wilków napadały nie tylko na inwentarz domowy, ale stanowiły realne zagrożenie dla człowieka" – wspomina Bernard Szczech w książce "W kręgu górnośląskich podań i legend. Miasto i Gmina Woźnik".
A ludzie znacznie częściej zaglądali wtedy do lasu niż teraz. Korzystali z leśnych uroczysk nie tylko dla rekreacji.
"Wycinano drewno służące różnym celom, także i do przeróbki na skalę przemysłową: wypalania drewna na węgiel drzewny służący do opalania licznych pieców w kuźnicach i hutach, pozyskiwania smoły, wyrobu papieru. W lasach wydobywano rudy darniowe, z których w piecach miejscowych kuźnic otrzymywano żelazo. Niezliczone bogactwa dawało runo leśne. Cenną była zwierzyna" – napisał Bernard Szczech.
Spotkanie oko w oko z wilkiem nie było więc czymś rzadkim. Ponadto zimą wygłodniałe drapieżniki, szukając pożywienia, podchodziły pod zabudowania gospodarcze. I powodowały szkody. Dlatego ci, którzy ustrzelili wilka, mogli liczyć na ludzką wdzięczność. Stąd wziął się zwyczaj wodzenia wilka. Opisał go Józef Lompa, a przypomniał Bernard Szczech w swej książce.
Józef Lompa na łamach jednego z numerów "Dziennika Górnośląskiego" z 1849 roku napisał o pladze wilków w powiecie lublinieckim.
Za upolowanie drapieżnika można było otrzymać jednego talara, ale nie była to sowita nagroda.
"Więc tu ten chwalebny zwyczaj panował, że kiedy kto bądź, myśliwiec lub inny, wilka zabił, wtedy mu mieszkańcy wsi i okolicy jego dobrowolną nagrodę, a to na ten sposób składali: Skóra świeżo z wilka zdjęta była sianem wytkana, nogi wewnątrz prętami umocnione i tak postać wilka na sanki za sobą, a liczne gromady starych i dzieci w koło go okrążały. Żgano i targano wtedy wilka, jeden zaś niby drużba wstępował do domów i mówił:Panie gospodarzu!
Prosiemy nie mieć za złe tego,
Żeśmy przyszli do domu waszego
Z takim zwierzem drapieżem,
Wszak z wilczą siercią, a nie z pierzem,
Dajcie więc co na tego chrząszcza,
Co wygania ci jałowiczki z gąszcza,
Bo my, cośmy takie zwierzę zgładzili
Radzi byśmy co do kieszeni zarobili.
Dawano obchodzącym zboże, słoninę, jaja, masło i słoninę" – napisał Józef Lompa.
[ZT]486[/ZT]
Gizd11:29, 14.12.2021
1 0
Ciekawa historia 11:29, 14.12.2021
Adam11:31, 14.12.2021
1 0
Tylko patrzeć, kiedy te czasy wrócą. 11:31, 14.12.2021